Cześć! Tu Mademoiselle Krasnal, autorka tego bloga. Podołałam przepisaniu tego rozdziału na kompa. Uff, nie powiem! Ciężko było!
L: Trzeba było od razu pisać na komputerze...
A ciebie ktoś pytał o zdanie?! I zdjąłbyś te nogi z fotela! Zabłocisz mi go! :/
L: Ale wtedy moja zdolność dedukcji spadnie o 40 %...
Nie powiem gdzie to mam. Ekhm, prawie bym zapomniała! Panie i panowie! Oto maskotka mojego bloga, Lawliet Lawsford! Potocznie zwany jako L i jest najlepszym detektywem na świecie!
L: Iloraz twojej inteligencji musi znajdować się na minusie... Podajesz moje imię i nazwisko w sieci, gdy na zewnątrz szaleje Kira! Glupia jesteś! :O
Emm... Heloł! Kira już cię dawno zabił, palancie!
L: Czyli jestem duchem? O.o
Na to wygląda.... Dobra! Dłużej nie przedłużając! Lejdis end dżeltenmens! Przed Wami rozdział pierwszy!
.::*::.
Nie wiem, czemu oni robią taki hałas. Zamykam oczy i zaciągam się dymem z cygaretki. Rany, oni są tacy hałaśliwi! Wzdycham, wypuszczając przy okazji opary nikotyny i tytoniu z płuc. Przekracza przez próg Fairy Tail, najbardziej wnerwiającej i hałaśliwej gildii, jaka mogła powstać. A ja, na moje nieszczęście, jestem jej członkiem. Ba, nawet dość wyskok postawionym! Omiatam wzrokiem główną część gildii. By ukryć zdziwienie, jeszcze raz wpuszczam do układu oddechowego dym.
Czy to możliwe, by taki hałas czyniły dwie osoby? Tak, gdy w grę wchodzą Natsu i Gray.
Biją się na podłodze – istne kłębowisko ludzkich ciał. Unoszą się nad nimi tumany kurzu. Omijam ich szerokim łukiem. Przyzwyczaiłam się. Nawet, jeśli teraz miałam dwuletnią przerwę...
Spokojnym krokiem podchodzę do baru i siadam w rogu, przy ścianie. Połowa gildii posyła mi zaciekawione spojrzenia. Cóż, to moja wina, że założyłam prosty, bury płaszcz z kapturem. Gdyby nie on od razu, by mnie poznali. Głosem ściszonym do szeptu zamawiam jedno piwo.
- Te, nowa! - ktoś uderza pięścią w blat obok mnie.- Stawaj do walki!
Unoszę głowę i widzę Natsu we własnej, irytującej osobie. Patrzę mu prosto w oczy i uśmiecham się ironicznie,
- Zmykaj, za nim skopię ci dupę jak to było ostatnim razem, jaszczureczko.- mówię.
- Jakim „ostatnim razem”, do cholery?! - wrzeszczy.- Ja cię nigdy nie spotkałem, durna babo!
Czuję, jak zwężają mi się źrenice.
- Kto tu jest durną babą, matole? - cedzę przez zaciśnięte zęby.- Nie raz i nie dwa skopałam ci już dupę, więc lepiej miej się na baczności!
- Myślisz, że wystraszę się głupiej, wygrażającej się laski?! Śmieszne! - unosi się gniewem.
- O ile wiem boisz się dwóch kobiet.- mówię chytrze. - Erzy i...
Cofa się o krok. Dokładnie widzę w jego oczach, jak analizuje moje słowa. Nie należę do cierpliwych osób, więc w tym momencie mam ochotę wrzasnąć: „No dalej! Wypowiedz je! Wypowiedz moje imię!”. Po chwili jego twarz blednie. Uśmiecham się triumfalnie. Tak! Znalazł odpowiedź!
- Jezus, Maria! Nie może być!- krzyczy.
- A jednak.- mówię.- Wszystko jest możliwe, Dragneel!
- Powinnaś wrócić za osiem lat!
- Cuda się zdarzają...
- Jeśli chodzi o ciebie, to nie chcę, aby się zdarzały! - przesadza.
- Przegiąłeś. - syczę.
Łapię go za szalik, podnoszę i przyciskam do ściany.
- Ej, puszczaj go! - Gray podbiega do nas.
- Nie wtrącaj się, roznegliżowany bałwanie. To nie twoja sprawa.- warczę.
- Jest moim przyjacielem i...
- Puszczaj go, Foxy! - odwracam się dźwięk swojego imienia.
Erza kroczy dumnie przez całą gildię. Wszyscy podskakują, słysząc moje imię. No, tak. Nie powinno mnie tu być. Jak wspomniał ten pacan, powinnam pojawić się najwcześniej za osiem lat.
- O, Scarlet! - wołam.- Wisisz mi 50 kryształów za ciacho!
- Jak o tym wspominasz...- uśmiecha się.
- No, czekam! - patrzę na nią wyczekująco.
- Oddam ci kiedy indziej. Muszę zapłacić czynsz.
- Wolałabym teraz.
- Masz problem... Zresztą, puść Natsu.
- No, dziękuję, że ktoś sobie o mnie przypomniał! - wrzeszczy obrażony Natsu.
Mimo że przydałoby mu się tak powisieć, puszczam go.
- Z taką gębo, to nikt nie chce tobie pamiętać.- dorzuca kąśliwie Gray.
- I kto to mówi, świniooki?!
- Ja, zezolu!
- Chcesz się bić, miętówko?!
- Dajesz, kuchenko!
Oboje przyjmują pozycje „bojowe”.
- Dosyć! - mówię.- Jak znowu zaczniecie się bić, to tak wam dupska skopię, że ciebie Igneel – wskazuję na Natsu.- , a ciebie Ur w zaświatach – tu mój palec wędruje w stronę Graya.- nie pozna. Więc zachowywać się, jasne?!
- Tak, pani gestapo! - łał, potrafią mówić równocześnie...
- No, i tak ma być! - krzyżuję ręce na piersi.
- Zdjęłabyś tą durną kapotę...- szepcze Erza.
- W sumie racja.- zgadzam się.
Zrzucam płaszcz.
- Zmieniłaś strój.- zauważa Scarlet.
- Ano.-uśmiecham się.
Dawną sukienkę w stylu gothic lollita, zastąpiła czarna, skórzana kamizelka z ogromnym kołnierzem nabijanym ćwiekami. Na dole noszę czarną, plisowaną spódnicę piętnaście centymetrów ponad kolano i czarne glany. Właściwie pod zawsze rozpiętą kamizelką, oprócz również czarnego biustonosza, nie noszę nic.
- Wyglądasz jak córa Koryntu.- stwierdza Gray.
- Mówiłeś coś?- pytam.
- Nic! Oczywiście, że nic! - wrzeszczy przerażony.
- To dobrze.- kwituję.- Jest Mistrz?
- Jest.
Głos dobiega z drugiego końca blatu baru. Makarov siedzi na nim po turecku ze swoją odwieczną laską w jednej ręce. Drugą trzyma kufel piwa, które sączy powoli.
- O, Foxy! Wróciłaś! - mówi.
- Ano. - odpowiadam oszczędnie.
- I już zdążyłaś narobić hałasu...
- Bywa.
- Udało ci się?
- Po części tak, a po części nie. - uśmiecham się arogancko.
Mistrz unosi wysoko jedną brew.
- Co znaczy to: „po części”? - pyta.
- Bo demona niby pokonałam... - drapię się w głowę.- Ale było coś, że trzeba powtarzać przez dziesięć lat jakiś rytuał, który może przeprowadzać jedynie pogromca potwora... Innymi słowy jestem młoda i nie mam zamiaru tego marnować! -oświadczam egoistycznie.
- Nigdy nie spotkałem większej egoistki niż ty, Foxy.- Mistrz uśmiecha się pod nosem.
- Schlebiasz mi Mistrzu.- odwzajemniam uśmiech.
- Bo to było naprawdę egoistyczne! -szepcze ktoś w tłumie.- Ja bym na jej miejscu pomogła tym biednym ludziom...
- Który to?! - ryczę rozjuszona.
Przeraźliwy pisk dobiega z jednego ze stołów po mojej lewej. Mój wzrok zatrzymuje się na biuściastej blondynce, która zasłania sobie oburącz usta.
- Ej, ty! - wrzeszczę, wskazując na nią palcem.- Co to miało znaczyć?! Hęęę?!
- B-bo... Bo ja... - jęczy przerażona.
- Pytam się: Co. To. Miało. Znaczyć.- wyraźnie akcentuję każde słowo.
Wygląda tak, jakby zaraz miała się rozpłakać. Robi się czerwona, a jej oczy szkliste. Zaczyna spazmatycznie drżeć.
- No, weź...- uśmiecham się strasznie.- Aż taka zła nie jestem...
- T-tak...?- pyta z nadzieją.
- Nie!!! - krzyczę, uderzając pięścią w stół.- Jestem okropnie zła, straszna i wredna!!! Jasne?!!!
- TAK!!!!!- piszczy wystraszona blondyna.
Dopiero teraz dociera do mnie jedna rzecz. Przybliżam swoją twarz do jej twarzy i zaczynam lustrować ją od stóp do głów. Coś nie daje mi spokoju.
- Hmmm...- mruczę. - Ja cię pierwszy raz w życiu widzę, blondyno... Jesteś nowa?
- Dla nas już nie taka nowa, ale dla ciebie zapewne tak...- uśmiecha się Mirajane.
- Miruś! - uśmiecham się, odrywając od tej blondi.- Dalej żałoba?
- Nie.- Mira poszerza swój uśmiech.- Okazało się, że Lisanna żyje!
- Aha.- kwituję.- To miło.
- „Miło”?!- wrzeszczy Natsu.- Okazało się, że Lisanna żyje, a ty tylko tyle masz do powiedzenia?!
- Ta. Problem? - unoszę brew.
- S-skądże.
Zamykam oczy. Wiem, że muszę o to zapytać. Choć boję się, co usłyszę...Biorę głęboki wdech. Dobra. Muszę się uspokoić. Zbieram się w sobie i zmuszam się do zadania tego pytania:
- Myst jest na misji?
Po gildii przebiega szmer. Wszyscy mają zakłopotane miny. Zaciskam powieki. W sumie, spodziewałam się najgorszego. Więc dlaczego chcę mi się płakać?
- Spoks, Foxy.- Gray otacza mnie ramieniem.- Nie umarł. Jest królem w Edolas. Potem ci opowiemy...
- Okej.- mówię, po czym przyglądam mu się uważnie.- Czy ty mnie dotykasz?
- Jezus, Maria! Nie bij! - odskakuje przerażony.
Mimo to, cała gildia patrzy na mnie ze współczuciem. Fakt, Mystogan i ja byliśmy ze sobą bardzo blisko. Dzięki mnie dołączył do Fairy Tail.
- Co się tak gapicie? - burczę.- Przecież wiem, że był księciem. Żadna nowość.
Oczy dosłownie wyłażą im z orbit.
- No co? Byłam jego najlepszą kumpelą...
- Jedyną.- przerywa mi Natsu.
- Mogę kontynuować, czy będziesz się mądrzyć?- pytam.
- K-kontynuuj.
- Więc, jak mówiła, byłam jego najlepszą kumpelą. To normalne, że się sobie zwierzaliśmy.
- Uuuu, wyczuwam tu romans...-śmieje się Gray.
- Zaraz wyczujesz moją pięść! -rzucam się na niego.
Erza, Natsu i ogólnie cała gildia łapią mnie za ręce i powstrzymują.
- No, już, już. Daj se siana. Odpuść mu.-mówi Erza.
- Dobra.- syczę, wyszarpując swoje ramiona z żelaznego uścisku moich towarzyszy. A po chwili wesoło oznajmiam:- Wróciłam! Cieszycie się?
.::*::.
Bardzo przepraszam, że nie zrobiłam tego wcześniej, ale ten debil *wskazuje na L'a* mnie zagadał. Boże, jacy to ludzie się rodzą na tym świecie. Ale wracając do wcześniej wymienionej sprawy, rozdział ten dedykuję: ~ moim dwóm najukochańszym Ańciom – bo mnie zawsze wspierają.
~ Pixel Plushiee – bo uważa, że moje wypociny są godne uwagi.
Pierwsza ~ !
OdpowiedzUsuńMwahahhahaa ~ ! Now silna osoba z Fejry Tejl ~ ! Jak miło :3 Znaczy nie nowa, bo stara, ale... Ciekawy ma charakterek, ot co xD
Rozdział ciekawy i zabawny, czekam niecierpliwie na więcej ~ !
Buzia ~ !
~Reneé
Bickslow : Bo ta mała się zapomniała. Jako, że nowa, pierwszy rozdział i tak dalej to życzym ci dużo weny, pomysłów, czasu i żelek na pisanie, byś nigdy nas nie opuściła i byś nigdy nie wątpiła w swoje umiejętności! Byś dalej szlifowała swój styl pisania, byś była jedna jedyna w swoim rodzaju!
Pozdrawiam
~Bickslow
O, mój Boże! Renee, Bickslow! Dobrzy z Was ludzie, ot co! Tyle miłych słów, zaraz się poryczę *ociera łezkę*
UsuńMuszę wziąć się w garść! Cieszę się, że podoba Ci się charakterek Foxy, bo to moja chluba i duma i w ogóle wszystko, co najlepsze ^^
L: Taaa, przechwalaj się, przechwalaj...
Jacie! Ale on upierdliwy jest! Jeszcze trochę, a wezmę patelnie i nie ręczę za siebie!
L: A ja czytałem bloga Renee-chan i stwierdzam, że jej o wiele lepszy...
Bo ja początkuje, głupi głupku! Niby wielki detektyw, a w rzeczywistości dupa wołowa i nic więcej!
L: No, dalej wyżywaj się na swoejej maskotce, a ona dalej maskotkować ci nie będzie...
Zamknij się!!!
L: Tak właśnie Krasnale mówią "arigatou" do swoich czytelników... Coś czuję, żę ten gatunek długo nie pociągnie...
Patrz, Kira!
L: Nie dam się nabrać... :/
Yay, Doczekałam się rozdziału *W*
OdpowiedzUsuńNo i nie powiem niezły :> Cem więcej... Więcej!
Ojojoj, Foxy mi Sugar (moja postać) przypomina kiedy jest już starsza (odcinki FT) niż w opowiadaniu. Lubię ją :P
A i baardzo dziękuję za dedyk Arigatou! Masz GG?
-Twój Pluszak
Moja kochana, najukochańsza i the best i the the best :D Rozdział zaje... rewelacyjny ! < Wiem, czytałam go na przerwie > Teraz bardziej wszystko rozumiem, choć muszę przyznać, że nie ogarniam połowy imion. A więc piszę imiona i napisz mi kto to do Jasnego Pana Ś, jest (są) - Miruś, Myst, Scarlet - Nie wiem czy to są imiona z anime, czy to są Twoi bohaterowie , więc liczę na odpowiedź.
OdpowiedzUsuńNo i dziękuję Ci wielce za wielce, za dedykacje for MI i dla Wierzchowca, który , choć ma neta 24 h, zapomniał o Nas :C To takie smutne, że żal dupę ściska. Trzeba będzie Ją opieprzyć po świętach. I to porządnie. Bo Ona tylko na fejsie siedzi i xD
Oko za oko, ząb za ząb. Następna notka będzie dla Ciebie, ajm promys xD Buźka stara i oby ta Foxy cały czas była taka cięta... jak żyletka taty Jędrzeja :) ( Takie skojarzenie pierwsze)
dO Zobaczyska i wesołego Barana i Jagusia ^^
Ania! To ja Ci te imiona objaśnię! Scarlet to nazwisko Erzy i nic więcejC: Miruś = Mirajane, ta słodziutka kelnerka^^ Myst to Mystogan, ale go nie skojarzysz,bo pojawia się później>.<
UsuńI wesołego pieroga!
Wesołego pIIIIroga xD
UsuńHahaha! Foxy - moja idolka ^^
OdpowiedzUsuńNo nawet Erza nie wzbudza tam takiego respektu jak ona! Genialna postać ;P
Ma skubana cięty język xD
Uwielbiam ją ^^
Buźka, zapraszam do mnie ;)
;*