piątek, 29 marca 2013

Rozdział 2 - Bitwy, zdrady, romanse i inne gówna...

 Ohaaayooo~! Krasnal come back! Cieszycie się?
L: Ja na pewno nie...
Ty się nie liczysz -_-”
L: Z radości aż skaczę pod sufit...
Weź mnie nie irytuj, okej?! Dostałam 124 punkty z testu z anglika, a max wynosił 125! I jestem tak zła, że najchętniej bym kogoś udusiła! * wymownie patrzy na L'a *
L: Bo głupia jesteś. Ja dostałbym ponad 125... Pomijając, że najpewniej był z takiej łatwizny jak past simple...
*test w rzeczywistości był z past simple * Teraz nie mam wątpliwości kogo uduszę...
L: Taaa, wyżywaj się na maskotce, wyżywaj...
*ignorując go * I baaardzo Was przepraszam za moją nieobecność! Takie ogromne GOMENE ~! Wyczerpał mi się limit netu... T_T
L: Taaak. Sam się wyczerpał. Ty go wyczerpałaś, oglądając AMV z Jerzą...
*wściekła, że kontrolował, co robi w necie * Morda w kubeł!
L: Weź przejdź do dedykacji, bo zapomnisz tak jak ostatnio...
Pragnę przypomnieć, że to TY mnie zagadałeś, więc nie mamy o czym mówić...
L: Ekhm, dedykacja...
Już, już, lecz wiedz, że jeszcze z tobą nie skończyłam... Ten rozdział dedykuję Renee, za to, że jest, komentuje i prowadzi bloga, dzięki któremu ja odważyłam się poprowadzić swojego!

.::*::.

  • Oszalała baba.- stwierdza Natsu.
  • Potwierdzam.- kiwa głową Gray.
Taka mała oferta, a oni robią z tego taką aferę! Dupa. Nic więcej nie umiem powiedzieć. Idioci z nich i tyle.
  • Chłopaki, ale z was dupki. - mówię spokojnie.
  • Ale nie możemy się tam dostać...- oponuje Natsu.
  • Kłamca.- kwituję.- Happy i Carla mogą.
  • To weź skombinuj jakąś Animę.-mówi Happy.- Inaczej z twojego planu nici.
  • Zlokalizowałam jedną, więc nie bój żaby.
  • Aye~! Tak to mogę pracować!- wrzeszczy radośnie.
  • Cieszę się.
Odwracam się do nich tyłem i zmierzam w stronę domu. Rzadko tu bywał. Jak już przychodził, to raz na ruski rok. Ciągle tylko zamykał Animy i łaził na misje. Zupełnie jakby nie mógł usiedzieć w jednym miejscu. Właściwie mieszkaliśmy razem od zawsze. To znaczy, odkąd dołączył do Fairy Tail. Tylko ja i Mistrz znaliśmy jego twarz. Dla mnie to była najdroższa twarz, jaką kiedykolwiek widziałam.
No właśnie. Była. Ale już nie jest. Dorosłam, zmieniłam się. Już nie jestem tą samą Foxy, co wcześniej. Trudno, ludzie się zmieniają. I nic na to nie poradzę.
  • Te, Foxy! - Gray i Natsu biegną za mną.
  • Czego? - pytam niegrzecznie.
  • Ty chcesz tam iść sama?- mierzą mnie uważnym spojrzeniem.
  • Tak. Na piechotkę, będę skakać po łąkach i wąchać kwiatki, wiecie?- prycham.
  • A tak na poważnie? - pyta Gray.
  • Biorę Happy'ego.- łapię kota za ucho i przyciągam do siebie.
  • Natsu! Ta demonica się nade mną znęca!- krzyczy Happy.
  • Stul pysk.- syczę.
  • I na dodatek przeklina! - dodaje.
  • Kabel.- kwituję, ale go puszczam.
  • Natsu, wyzwij ją na pojedynek!
  • A niby po co? - pyta trochę znudzony zaistniałą sytuacją Natsu.
  • Bo ona jest dla mnie wredna!
  • Dobra! Foxy, walcz ze mną! - wskazuje na mnie palcem.
  • Jak sobie chcesz.- mówię spokojnie.
Ustawiamy się naprzeciwko siebie. On pochyla swój tułów do przodu, przyciągając łokcie do siebie. Dłonie zaciska w pięści. Ja stoję luźno, normalnie. Zapalam kolejną cygaretkę.
  • No, weź! Traktuj to poważnie! - wrzeszczy wściekły.
  • Problem?- pytam.- Bo jak na mój gust, to możemy zakończyć ten cyrk.
  • Trzeba być czujnym!- naciera na mnie.- Karyuu no Tekken!
Najspokojniej w świecie wyciągam jedną rękę na maksymalną długość.
  • Tatoo Drawing: Iron. - mówię głośno i wyraźnie.
Czuję, jak wszystkie tatuaże na moim ciele, a należy dodać, że mam na sobie więcej atramentu niż skóry, wydłużają się, kumulując w wyciągniętej dłoni. Potem wydostają się poza moje ciało, tworząc szczelną tarczę, która połyskuje metalicznym blaskiem. Nacierający Natsu z całej siły w nią uderza. Muszę skupić niemal całą moą moc, by się przez nią nie przebił.
  • Czas skończyć zabawę. - syczę wściekła, że muszę się na niego tak wysilać.- Tatoo Drawing: Darkness!
Tym razem tatuaże pną się we wszystkie strony, imitując nieprzeniknione ciemności. To unikalny ruch i tylko ja go potrafię. Właściwie opanowałam go tylko dzięki Mystoganowi.
  • Co to, kurde, jest?!- krzyczy Natsu.
  • Ciemność.- odpowiadam.
  • Ciemność, mówisz? - chłopak śmieje się opętańczo.- Zaraz temu zaradzę! Karyuu no Hokou!
Mimo wydostających się z niego płomieni, nic się nie dzieje. Jest ciemno, jak przed chwilą.
  • Co to, do jasnej cholery, ma być?!- wrzeszczy rozjuszony.
  • To nie jest prawdziwa ciemność.- mówię spokojnie.- To stworzona przeze mnie iluzja. Aby ją zniszczyć, musiałbyś posłużyć się iluzją ognia.
  • Ale gówno!
  • Zależy dla kogo.- rzucam się w jego stronę.
Nauczyłam się poruszać się bezszelestnie. Dzięki temu nie można mnie usłyszeć, więc i namierzenie mnie jest niemożliwe. Z Natsu jest jednak ten problem, że ma niezwykle wyczulony zmysł węchu. Zapachu nie mogę zatrzeć.
Chłopak daje radę określić moje położenie. Próbuje mnie uderzyć, ale ja szybko robię unik. Darkness ma tą wadę, że używając jej mogę polegać jedynie na swej sile fizycznej. A ta, przez korzystanie z magii, jest osłabiona.
Jednak udaje mi się unikną jego ataku. Rzucam się w lewo, upadam na ziemię, opierając ciężar ciała na rękach i prawej nodze, a lewą go podcinam. Zdezorientowany Natsu przewraca się. Anuluję efekt ciemności.
Jest jasno. Widzę Graya i Happy'ego. Aby moje zwycięstwo było absolutne, mówię:
  • Tatoo Drawing: Sword.
Powstałą z tatuażu formę, przykładam do gardła Smoczego Zabójcy.
  • Poddajesz się? - pytam z okrutnym uśmiechem.
  • Nie przegram z dziewczyną!- krzyczy Natsu.
  • Wiesz...- zaczynam.- Przegrać ze mną to żaden wstyd. W końcu jestem trzydziesta trzecia w rankingi Fiore. A piąta w Fairy Tail.
  • W dupie to mam!
  • Problem. To jak? Pomożecie mi dostać się do Edolas? - aby nadać większy wydźwięk moim słowom, mocniej przykładam ostrze do jego krtani.
  • No, Foxy! Wystarczy!- Gray próbuje ratować kumpla z opresji.
  • Dlaczego tak uważasz? - patrzę w jego stronę. - Sugerujesz, że...
W tym momencie Natsu, wykorzystując moją nieuwagę, zaciska swoje kolana na mojej nodze. Pozbawia mnie tym równowagi. Wywalam się naprzeciwko niego.
  • Ha,ha,ha! - śmieje się.- Nie dam się pokonać!
Rzuca się na mnie. Odpycham go, po czym siadam na nim okrakiem, by mi nie uciekł. Gdy zaczynam zadawać mu celne ciosy, on łapie mnie za ramiona, zamieniając nas miejscami. Wtedy ja kopię go złączonymi nogami w podbrzusze. Udaje mi się zepchnąć go tak, że siedzi naprzeciw mnie.
- Nie no, Natsu! - śmieje się Gray.- Nie wiedziałem, że kręcisz z Foxy! O Lucy to już wszyscy wiedzą, ale ta potworzyca... No,no,no. Poza tym...
Nie dokańcza, bo obrywa ode mnie w twarz. Wtedy Natsu poprawia z drugiej strony.
  • Co to miało znaczyć, playboyu?!0 wrzeszczy.
  • Tylko stwierdziłem fakty, ognisty frajerze!- odpowiada Gray.- Jak masz problem, to...
  • Czekaj, no.- przerywam mu.- Lucy to ta cycata blondi, co stwierdziła, że jestem egoistką, nie? Fiu, fiu, nie powiem Natsu, masz gust!
  • A, dajcie mi spokój! - Natsu obrażony zaczyna odchodzić.
  • No, nie złość się już! - wołam za nim.- Mieliście pomóc mi dostać się do Edolas!
  • A jak się tam dostaniemy, to nakabluję Mystowi, że go zdradzasz! - oznajmia radośnie Gray.
  • Morda w kubeł, zboku.- mówię spokojnie.
  • Ej, nie jestem zbokiem! - zaperza się.- Skąd ci to przyszło do głowy?!
  • No wiesz... Ludzie o normalnym zmyśle seksualnym chodzą ubrani i nie widzą we wszystkim zdrad i romansów...-unoszę wysoko jedną brew.
  • Dobra, dobra. - mówi.
Przez chwilę idziemy w milczeniu. Mimowolnie zaczynam się zastanawiać, czy to, co zrobiłam mogło być zdradą wobec Mysta. Bzdura!, prycham w myślach. Nawet ze sobą nie chodziliśmy, więc nie można tu mówić o zdradzie! Las staje się coraz bardziej gęsty.
  • Gdzie ten piekarnik mógł poleźć? - burczy Gray.
  • Piekarniki nie łażą. - zauważam trzeźwo.
  • Mniejsza z tym! - mówi chłopak.
Wtedy słyszymy jakieś szelesty, szybkie oddechy i... jęki? Patrzymy z Grayem na siebie zdziwieni. Po jego minie doskonale wiem, o czym myśli. Marszczę brwi, dając mu do zrozumienia, że to nie jest czas na jego zboczeńcze zapędy. Cicho skradamy się w się w stronę odgłosów. I jaki widok zastajemy?
Poobijany, dyszący i jęczący Natsu leży u stóp Erzy, która patrzy na niego władczo. Chłopak wyjąkuje jakieś przeprosiny, a Erza zwraca uwagę na mnie i na Graya.
  • Zaatakował mnie. Tak bez powodu.- mówi.- A mnie się nie atakuje...
  • Aha, a co robiłaś w lesie?- pytam.
  • Szłam na spotkanie.- odpowiada.
  • To musi być jakieś wyjątkowe spotkanie...- stwierdza Gray, gapiąc się na jej strój.
Ja również zwracam na niego uwagę. Zamiast swojej zwykłej zbroi, dziewczyna założyła białą sukienkę z czarnymi wstawkami i tegoż koloru kokardą przy dekolcie. Na nogach ma czarne jak smoła szpilki.
  • Erza... Jellal wylazł z paki? - pytam uśmiechając się od ucha do ucha.
  • S-skąd wiesz? - rumienie się.
  • Bo na co dzień się tak nie odstawiasz...- tłumacze spokojnie.
  • No, tak... Idę z nim na miasto...
  • Aha. Miłej wyprawy! - popycham ją w stronę Magnolii.
  • A Natsu?
  • Zajmiemy się nim. - zapewnia ją Gray.
Gdy Erza znika z zasięgu naszego wzroku, chłopak zwraca się do mnie:
  • A ty dla Mystogana, byś się tak odstawiła?
  • Spadaj.- odpowiadam zwięźle.
.::*::.

Trochę mi te myśli Foxy przed dialogiem z piekarnikiem nie spasowały. Nie chodzi mi tu o opis, czy co, do tego nie mam zastrzeżeń. Tu chodzi raczej o to, że taki tok myślenia do niej nie pasuje. No, cóż. Zapewne wystarczyłoby to po prostu usunąć. Ale z drugiej jest to kluczowe dla fabuły... Noż, cholera! Ale jestem rozdarta!
L: Tylko nie wyładowuj się na mnie :/

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 1 - Wróciłam!


Cześć! Tu Mademoiselle Krasnal, autorka tego bloga. Podołałam przepisaniu tego rozdziału na kompa. Uff, nie powiem! Ciężko było!
L: Trzeba było od razu pisać na komputerze...
A ciebie ktoś pytał o zdanie?! I zdjąłbyś te nogi z fotela! Zabłocisz mi go! :/
L: Ale wtedy moja zdolność dedukcji spadnie o 40 %...
Nie powiem gdzie to mam. Ekhm, prawie bym zapomniała! Panie i panowie! Oto maskotka mojego bloga, Lawliet Lawsford! Potocznie zwany jako L i jest najlepszym detektywem na świecie!
L: Iloraz twojej inteligencji musi znajdować się na minusie... Podajesz moje imię i nazwisko w sieci, gdy na zewnątrz szaleje Kira! Glupia jesteś! :O
Emm... Heloł! Kira już cię dawno zabił, palancie!
L: Czyli jestem duchem? O.o
Na to wygląda.... Dobra! Dłużej nie przedłużając! Lejdis end dżeltenmens! Przed Wami rozdział pierwszy!

.::*::.

Nie wiem, czemu oni robią taki hałas. Zamykam oczy i zaciągam się dymem z cygaretki. Rany, oni są tacy hałaśliwi! Wzdycham, wypuszczając przy okazji opary nikotyny i tytoniu z płuc. Przekracza przez próg Fairy Tail, najbardziej wnerwiającej i hałaśliwej gildii, jaka mogła powstać. A ja, na moje nieszczęście, jestem jej członkiem. Ba, nawet dość wyskok postawionym! Omiatam wzrokiem główną część gildii. By ukryć zdziwienie, jeszcze raz wpuszczam do układu oddechowego dym.

Czy to możliwe, by taki hałas czyniły dwie osoby? Tak, gdy w grę wchodzą Natsu i Gray.

Biją się na podłodze – istne kłębowisko ludzkich ciał. Unoszą się nad nimi tumany kurzu. Omijam ich szerokim łukiem. Przyzwyczaiłam się. Nawet, jeśli teraz miałam dwuletnią przerwę...
Spokojnym krokiem podchodzę do baru i siadam w rogu, przy ścianie. Połowa gildii posyła mi zaciekawione spojrzenia. Cóż, to moja wina, że założyłam prosty, bury płaszcz z kapturem. Gdyby nie on od razu, by mnie poznali. Głosem ściszonym do szeptu zamawiam jedno piwo.
  • Te, nowa! - ktoś uderza pięścią w blat obok mnie.- Stawaj do walki!
Unoszę głowę i widzę Natsu we własnej, irytującej osobie. Patrzę mu prosto w oczy i uśmiecham się ironicznie,
  • Zmykaj, za nim skopię ci dupę jak to było ostatnim razem, jaszczureczko.- mówię.
  • Jakim „ostatnim razem”, do cholery?! - wrzeszczy.- Ja cię nigdy nie spotkałem, durna babo!
Czuję, jak zwężają mi się źrenice.
  • Kto tu jest durną babą, matole? - cedzę przez zaciśnięte zęby.- Nie raz i nie dwa skopałam ci już dupę, więc lepiej miej się na baczności!
  • Myślisz, że wystraszę się głupiej, wygrażającej się laski?! Śmieszne! - unosi się gniewem.
  • O ile wiem boisz się dwóch kobiet.- mówię chytrze. - Erzy i...
Cofa się o krok. Dokładnie widzę w jego oczach, jak analizuje moje słowa. Nie należę do cierpliwych osób, więc w tym momencie mam ochotę wrzasnąć: „No dalej! Wypowiedz je! Wypowiedz moje imię!”. Po chwili jego twarz blednie. Uśmiecham się triumfalnie. Tak! Znalazł odpowiedź!
  • Jezus, Maria! Nie może być!- krzyczy.
  • A jednak.- mówię.- Wszystko jest możliwe, Dragneel!
  • Powinnaś wrócić za osiem lat!
  • Cuda się zdarzają...
  • Jeśli chodzi o ciebie, to nie chcę, aby się zdarzały! - przesadza.
  • Przegiąłeś. - syczę.
Łapię go za szalik, podnoszę i przyciskam do ściany.
  • Ej, puszczaj go! - Gray podbiega do nas.
  • Nie wtrącaj się, roznegliżowany bałwanie. To nie twoja sprawa.- warczę.
  • Jest moim przyjacielem i...
  • Puszczaj go, Foxy! - odwracam się dźwięk swojego imienia.
Erza kroczy dumnie przez całą gildię. Wszyscy podskakują, słysząc moje imię. No, tak. Nie powinno mnie tu być. Jak wspomniał ten pacan, powinnam pojawić się najwcześniej za osiem lat.
  • O, Scarlet! - wołam.- Wisisz mi 50 kryształów za ciacho!
  • Jak o tym wspominasz...- uśmiecha się.
  • No, czekam! - patrzę na nią wyczekująco.
  • Oddam ci kiedy indziej. Muszę zapłacić czynsz.
  • Wolałabym teraz.
  • Masz problem... Zresztą, puść Natsu.
  • No, dziękuję, że ktoś sobie o mnie przypomniał! - wrzeszczy obrażony Natsu.
Mimo że przydałoby mu się tak powisieć, puszczam go.
  • Z taką gębo, to nikt nie chce tobie pamiętać.- dorzuca kąśliwie Gray.
  • I kto to mówi, świniooki?!
  • Ja, zezolu!
  • Chcesz się bić, miętówko?!
  • Dajesz, kuchenko!
Oboje przyjmują pozycje „bojowe”.
  • Dosyć! - mówię.- Jak znowu zaczniecie się bić, to tak wam dupska skopię, że ciebie Igneel – wskazuję na Natsu.- , a ciebie Ur w zaświatach – tu mój palec wędruje w stronę Graya.- nie pozna. Więc zachowywać się, jasne?!
  • Tak, pani gestapo! - łał, potrafią mówić równocześnie...
  • No, i tak ma być! - krzyżuję ręce na piersi.
  • Zdjęłabyś tą durną kapotę...- szepcze Erza.
  • W sumie racja.- zgadzam się.
Zrzucam płaszcz.
  • Zmieniłaś strój.- zauważa Scarlet.
  • Ano.-uśmiecham się.
Dawną sukienkę w stylu gothic lollita, zastąpiła czarna, skórzana kamizelka z ogromnym kołnierzem nabijanym ćwiekami. Na dole noszę czarną, plisowaną spódnicę piętnaście centymetrów ponad kolano i czarne glany. Właściwie pod zawsze rozpiętą kamizelką, oprócz również czarnego biustonosza, nie noszę nic.
  • Wyglądasz jak córa Koryntu.- stwierdza Gray.
  • Mówiłeś coś?- pytam.
  • Nic! Oczywiście, że nic! - wrzeszczy przerażony.
  • To dobrze.- kwituję.- Jest Mistrz?
  • Jest.
Głos dobiega z drugiego końca blatu baru. Makarov siedzi na nim po turecku ze swoją odwieczną laską w jednej ręce. Drugą trzyma kufel piwa, które sączy powoli.
  • O, Foxy! Wróciłaś! - mówi.
  • Ano. - odpowiadam oszczędnie.
  • I już zdążyłaś narobić hałasu...
  • Bywa.
  • Udało ci się?
  • Po części tak, a po części nie. - uśmiecham się arogancko.
Mistrz unosi wysoko jedną brew.
  • Co znaczy to: „po części”? - pyta.
  • Bo demona niby pokonałam... - drapię się w głowę.- Ale było coś, że trzeba powtarzać przez dziesięć lat jakiś rytuał, który może przeprowadzać jedynie pogromca potwora... Innymi słowy jestem młoda i nie mam zamiaru tego marnować! -oświadczam egoistycznie.
  • Nigdy nie spotkałem większej egoistki niż ty, Foxy.- Mistrz uśmiecha się pod nosem.
  • Schlebiasz mi Mistrzu.- odwzajemniam uśmiech.
  • Bo to było naprawdę egoistyczne! -szepcze ktoś w tłumie.- Ja bym na jej miejscu pomogła tym biednym ludziom...
  • Który to?! - ryczę rozjuszona.
Przeraźliwy pisk dobiega z jednego ze stołów po mojej lewej. Mój wzrok zatrzymuje się na biuściastej blondynce, która zasłania sobie oburącz usta.
  • Ej, ty! - wrzeszczę, wskazując na nią palcem.- Co to miało znaczyć?! Hęęę?!
  • B-bo... Bo ja... - jęczy przerażona.
  • Pytam się: Co. To. Miało. Znaczyć.- wyraźnie akcentuję każde słowo.
Wygląda tak, jakby zaraz miała się rozpłakać. Robi się czerwona, a jej oczy szkliste. Zaczyna spazmatycznie drżeć.
  • No, weź...- uśmiecham się strasznie.- Aż taka zła nie jestem...
  • T-tak...?- pyta z nadzieją.
  • Nie!!! - krzyczę, uderzając pięścią w stół.- Jestem okropnie zła, straszna i wredna!!! Jasne?!!!
  • TAK!!!!!- piszczy wystraszona blondyna.
Dopiero teraz dociera do mnie jedna rzecz. Przybliżam swoją twarz do jej twarzy i zaczynam lustrować ją od stóp do głów. Coś nie daje mi spokoju.
  • Hmmm...- mruczę. - Ja cię pierwszy raz w życiu widzę, blondyno... Jesteś nowa?
  • Dla nas już nie taka nowa, ale dla ciebie zapewne tak...- uśmiecha się Mirajane.
  • Miruś! - uśmiecham się, odrywając od tej blondi.- Dalej żałoba?
  • Nie.- Mira poszerza swój uśmiech.- Okazało się, że Lisanna żyje!
  • Aha.- kwituję.- To miło.
  • Miło”?!- wrzeszczy Natsu.- Okazało się, że Lisanna żyje, a ty tylko tyle masz do powiedzenia?!
  • Ta. Problem? - unoszę brew.
  • S-skądże.
Zamykam oczy. Wiem, że muszę o to zapytać. Choć boję się, co usłyszę...Biorę głęboki wdech. Dobra. Muszę się uspokoić. Zbieram się w sobie i zmuszam się do zadania tego pytania:
  • Myst jest na misji?
Po gildii przebiega szmer. Wszyscy mają zakłopotane miny. Zaciskam powieki. W sumie, spodziewałam się najgorszego. Więc dlaczego chcę mi się płakać?
  • Spoks, Foxy.- Gray otacza mnie ramieniem.- Nie umarł. Jest królem w Edolas. Potem ci opowiemy...
  • Okej.- mówię, po czym przyglądam mu się uważnie.- Czy ty mnie dotykasz?
  • Jezus, Maria! Nie bij! - odskakuje przerażony.
Mimo to, cała gildia patrzy na mnie ze współczuciem. Fakt, Mystogan i ja byliśmy ze sobą bardzo blisko. Dzięki mnie dołączył do Fairy Tail.
  • Co się tak gapicie? - burczę.- Przecież wiem, że był księciem. Żadna nowość.
Oczy dosłownie wyłażą im z orbit.
  • No co? Byłam jego najlepszą kumpelą...
  • Jedyną.- przerywa mi Natsu.
  • Mogę kontynuować, czy będziesz się mądrzyć?- pytam.
  • K-kontynuuj.
  • Więc, jak mówiła, byłam jego najlepszą kumpelą. To normalne, że się sobie zwierzaliśmy.
  • Uuuu, wyczuwam tu romans...-śmieje się Gray.
  • Zaraz wyczujesz moją pięść! -rzucam się na niego.
Erza, Natsu i ogólnie cała gildia łapią mnie za ręce i powstrzymują.
- No, już, już. Daj se siana. Odpuść mu.-mówi Erza.
- Dobra.- syczę, wyszarpując swoje ramiona z żelaznego uścisku moich towarzyszy. A po chwili wesoło oznajmiam:- Wróciłam! Cieszycie się?
.::*::.

Bardzo przepraszam, że nie zrobiłam tego wcześniej, ale ten debil *wskazuje na L'a* mnie zagadał. Boże, jacy to ludzie się rodzą na tym świecie. Ale wracając do wcześniej wymienionej sprawy, rozdział ten dedykuję: ~ moim dwóm najukochańszym Ańciom – bo mnie zawsze wspierają.
~ Pixel Plushiee – bo uważa, że moje wypociny są godne uwagi.


wtorek, 12 marca 2013

Ohayo !~

Zawsze miałam problem z pisaniem powitań, więc mam nadzieję, że podołam temu zadaniu ;-P Ech, no to zaczynamy...

Mam naście lat i obsesję na punktcie Fairy Tail ( tak, moi kompani z klasy! Kolejna chińska bajeczka!! ). Postanowiłam, więc napisać do tego anime fanfick. W zeszycie zaczęłam już 4 rozdział. Dużo...

Mi się fabuła podoba i mam nadzieję, że piszę językiem zarówno przystępnym jak i  nie amatorskim, a dialogi wypadają wiarygodnie i przestrzegam cech charakteru.

Cóż to by było na tyle. Za bardzo się z tym powitaniem nie rozpisałam, ale gwarantuję, że rozdziały będą długie! Pierwszy mam już napisany, więc zależy tylko, czy będzie mi się chciało przepisać go na komputer...

Dewa  Matta^^

Hiro Mashima, Fairy Tail, Fairy Tail Illustrations: Fantasia, Juvia Loxar, Charle